*Nicole*
Podskoczyłam jak poparzona. Szybko pobiegłam do komody po telefon i odebrałam go.
-Nicole. Jak się trzymasz? -tata robił mi zbędne nadzieję czy co?
-Ze mną w porządku. Ale co z Marceline?
-Jak na razie jest z nią dobrze.
-Więc po co dzwonisz?
-Lekarz chcę z tobą porozmawiać.
-Mam przyjść?
-Jeżeli chcesz mogę przyjechać po ciebie
-Nie. Przejdę się.
-No dobrze.
-Oki więc już idę. Pa.
-Do zobaczenia. -rozłączyłam się i w pośpiechu chwyciłam bluzę. Zapomniałam że w pokoju siedział Leo.
Dopiero na schodach przypomniałam sobie o chłopaku i wróciłam na górę. Gdy weszłam do pokoju Leo zaczął się ze mnie śmiać.
-Ładnie to tak o mnie zapominać?
-Zamknij się. Idziesz ze mną do szpitala czy zostajesz tu?
-Mam jakiś wybór?
-Możesz zostać i pozwolić mi iść samej.
-No to chyba pójdę z Tobą.
-Łaski mi nie robisz.
-Wiele dziewczyn zrobiłoby wszystko żeby być na twoim miejscu.
-Ja nie jestem 'wiele dziewczyn'.
-Jestem w stanie to zauważyć.
-To idziesz czy nie?!
-No idę! -wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w stronę szpitala. W dobrym towarzystwie czas naprawdę szybko płynie. Zanim się obejrzałam byliśmy już pod szpitalem. Akurat z sali Marceline wychodził jej lekarz więc ruszyłam w jego stronę.
-O! Nicole.
-Dzieńdobry.
-Chodź do mojego gabinetu. Musisz mi wyjaśnić coś związanego z twoją siostrą.
-Egh... no dobrze...- poszłam za doktorem. Gdy byłam w gabinecie starannie zamknęłam drzwi.
-Nicole. Jak wiesz twoja siostra nie może się zbytnio stresować.
-To wiem.
-Dlatego proszę Cię abyś przez najbliższe dwa, trzy miesiące nie mówiła jej o żadnych problemach. Marceline musi ustabilizować się psychicznie na kolejne uderzenia stresu bo jak na razie jest skrajnie tym wyczerpana.
-Czyli nie mówić jej o żadnych złych sytuacjach przez 3 miesiące?!
-Tak. W najlepszym wypadku dwa.
-pocieszenie... -mruknęłam pod nosem.
-To chyba tyle co chciałem Ci powiedzieć. Możesz iść do siostry bo z tego co wiem wybudziła się juz ale proszę zero kłótni.
-Dobrze...- wyszłam z gabinetu i pobiegłam na salę do siostry. Przed wparowaniem tam zatrzymał mnie Leo.
-Daj im chwilę prywatności. -puścił mi oczko. Spojrzałam na niego pytająco. Przecież on nie wiedział że Marceline i Charlie mieli sprzeczkę!
-Ale ja i tak tam za chwilę wejdę.
-Dobrze. Ale za chwilę.
-Za chwilę. -uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle przed salą siostry. Leo usiadł obok mnie. Przypomniałam sobie że nie sprawdzałam nic na telefonie przez dobre dwa dni. Całą skrzynkę pocztową miałam załadowaną powiadomieniami z portali społecznościowych. Zaczęłam przeglądać wszystko po kolei. Mnóstwo miłych komentarzy pod zdjęciami, filmami a także zdjęcie w którym mnie oznaczono... z zaciekawienia wyświetliłamje na facebooku. Byłam zszokowana tym co zobaczyłam. Było to zdjęcie na którym Leo mnie całuje. Od razu zrozumiałam że zdjęcie jest z dziś.
-Widziałeś Leo...?- pokazałam mu to.
-Widziałem. -uśmiechnął się.
-I...?
-Coś masz na myśli..?
-No nie wiem. Może fakt że nie jesteśmy razem, a po internecie krąży nasze zdjęcie sprawia że czuję się... no nie wiem... dziwnie? - chłopak popatrzył na mnie i mocno przytulił. -Udusisz mnie Leo!- krzyknęłam.
-Gdzieżbym śmiał księżniczko.
-Nie nazywaj mnie tak..!
-Bo co mi zrobisz?
-Nie odezwę się do ciebie...?
-Oj no weź. Niki.
-Ja nie jestem księżniczką!
-Dla mnie zawsze będziesz.
-To miał być komplement?
-A nie?
-Nie zauważyłam.
-Oj Nicole, Nicole...
-Tak to moje imię. - uśmiechnęłam się. Oparłam głowę o ramię chłopaka.
-Nie za wygodnie?
-Nie, jest idealnie.
-I zamierzasz tak siedzieć póki nie pójdziesz do Marceline?
-Tak.
-Załamujesz mnie czasem.
-W dobrym sensie mam rozumieć...?
-W jak najlepszym. -powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Nie pozwalaj sobie.
-Nic już nie mów. - popatrzyłam tylko na niego i wróciłam do sprawdzania poczty na telefonie.
*Marceline*
Nie wiem ile spałam ale wiem że dosyć krótko. I to wszystko zasługa mojej siostry i Charliego... otwierając oczy zaczęłam rozglądać się po sali czy jestem tu sama czy z kimś. Nikogo oprócz mnie nie było. Starałam się usiąść o własnych siłach i po paru próbach udało mi się. Kiedy już siedziałam i rozglądałam się po sali jeszcze uważniej drzwi otworzyły się a w nich stanął nie kto inny jak Charlie.
-Hej Marce...
-Przepraszam.
-Za co? - chłopak mocno się zdziwił.
-Nie powinnam przed Wami tego ukrywać -Racja nie powinnaś. -uśmiechnął się.
-Ja się po prostu bałam że mnie zostawicie... całkiem samą...
-Ciebie nigdy.
-Ale ja kiedyś...
-Nie mów o tym. Żyj chwilą.
-Nie umiem...
-Umiesz. -podszedł bliżej. -Każdy to potrafi. - usiadł obok mnie.
-Jak mam żyć chwilą skoro boję się wyjść z domu? - w moich oczach miałam łzy.
-Marceline. Zawsze możesz spróbować wyjść do ludzi z nami. A nóż pozbędziesz się tego uczucia.
-Nie dam rady.
-Jeśli w to uwierzysz. Uda Ci się!
-Dziękuję...
-Nie dziękuj księżniczko. -W tym momencie przesunął się do mnie jakby miał mnie pocałować ale do sali wparowała Nicole. Ta to ma wyczucie czasu!
-Ups! To ja jednak nie będę Wam przeszkadzać! -zaśmiała się i wyszła.
Popatrzyłam na chłopaka a on tylko się uśmiechnął. Pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
*Nicole *
Miałam już dość czekania. Wstałam i ruszyłam do sali siostry.
-Niki jeszcze nie.- Leo złapał mnie za rękę
-Ta ile można? Wchodzę tam bo już chcę ją zobaczyć. Jeżeli wejdę w nieodpowiednim momencie to Marceline mnie zabiję ale będę wiedzieć że się pogodzili.
-Czekaj co..?- o kurde!
-Mieli małą sprzeczkę. Nie ważne. Po prostu wchodzę tam.- chłopak wypuścił moją rękę a ja weszłam do sali. Gdy stanęłam w drzwiach Marceline i Charlie prawie się całowali...
-Ups! To ja jednak nie będę Wam przeszkadzać! - powiedziałam i wyszłam. W poczekalni nadal siedział Leo.
-Co zrobiłaś? - zapytał gdy mnie zobaczył.
-Weszłam im kiedy prawie się całowali. - zaśmiałam się
-Gratuluję Niki.
-Nie mi powinieneś gratulować.
-Jak wyjdzie to się załatwi. -uśmiechnął się. Złapał moją rękę i przyciągnął do siebie.
-A tobie co?
-Nic.
-Yhy.
-No siadaj obok i czekaj aż Charlie wyjdzie.
-Znowu...?
-Nicole...
-Leo...
-Nic innego Ci nie pozostaje. Poczekaj na swoją kolej.
-No ale ja chcę już z nią pogadać.
-A ja chcę pogadać z Tobą.
-Poczekaj na swoją kolej.
-Masz coś ciekawszego do roboty?
-No nie.
*Marceline*
Po dłuższej rozmowie o wszystkim i o niczym przypomniałam sobie o Niki.
-Kurcze. Nicole pewnie czeka przed salą. Totalnie o niej zapomniałam!
-Mogę ją zawołać jeśli chcesz.
-A chce Ci się?
-Tobie wstać nie pozwolę.
-No to możesz po nią iść. Ale żeby nie było. Ja Cię nie wykorzystuje!
-Nie skądrze!
-Dobra idź po nią bo zaraz będzie po mnie
-Idę. -zanim jednak wstał pocałował mnie. Tym razem nikt nam nie przeszkodził. -Powodzenia z nią życzę.
-Przyda się. -chłopak wyszedł a zaraz za nim do sali wparowała Nicole.
-Ile można czekać aby siostrę zobaczyć?!
-Uwierz że można dłużej.
-Cysia... ja cię przepraszam...
-Nie. To ja powinnam przepraszać. Wina jest po mojej stronie.
-Ale zgoda..?
-Zgoda siostrzyczko.
-Super! A teraz proszę mi tu ładnie powiedzieć co wy tu tak długo robiliście?!
-Rozmawialiśmy o wszystkim. Nic wielkiego młoda.
-A właśnie! Marceline sorka że tak Wam weszłam ale miałam już dość czekania żeby Cię zobaczyć.
-Nic się nie stało.
-To wy w końcu jesteście razem czy nie?!
-Chyba nie...
-Chyba? Oj Cysia!
-Ty mi lepiej powiedz co między tobą a Leo! Widziałam Wasze zdjęcie.
-No jeszcze jak szliśmy do Ciebie rano to spotkaliśmy kilka bambino a Leo wtedy trzymał mnie za rękę cały czas. Chwilę porozmawiali i odeszliśmy parę kroków kiedy Leo po prostu mnie pocałował.
-Grubo. Tak przy bambino?
-Nie. Przy bambino trzymał mnie tylko za rękę. A kiedy zdawało nam się że wszystkie poszły no to pocałował. Albo on wiedział że kilka bambino jeszcze nas widzi...?
-A jakie reakcje?
-Myślą że to photoshop.
-Może i to lepiej?
-Póki Leo nie skomentuje tego na ich fb to wszystko jest świetnie.
-Trzymam za Was kciuki.
-A ja za Ciebie i Charliego!
-Niki
-To moje piękne imię Cysiu!- Nicole siedziała u mnie aż do wieczora. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy. Jakieś dwadzieścia czy trzydzieści minut przed końcem wizyt dołączyli do nad chłopaki więc zabawa była na całego. Ja nie położyłam się ani na chwilę żeby potem nie było problemu ze wstaniem. Czas mijał naprawdę szybko.
-Chyba musimy się zbierać. -zauważyła Niki. Spojrzałam smutno na każdego z osobna bo nie chciałam zostać sama.
-No już późno. -przytaknął Leo.
-Siostra jutro z samego rana jeszcze zanim się obudzisz ja już będę.
-Nie wątpię. Zwłaszcza że ty przecież wstajesz bardzo wcześnie rano.
-Oj nie przesadzaj. -zaczęłyśmy się śmiać. - No to idziemy. Dobranoc siostra.
-Dobranoc. Pamiętaj trzymam kciuki. - ostatnie zdanie powiedziałam po Polsku.
-A ja za Ciebie.- Niki również posługiwała się naszym ojczystym językiem. Gdy już wszyscy wyszli położyłam się na łóżku i spokojnie mogłam zasnąć.
Mam nadzieję że rozdział się podoba Misie 💓💓
Kiedy next nie wiem 😂
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz